Dziecko
Wiosna
trwała w najlepsze i tak jak na wiosnę wszystko się rodzi do
życia, tak i Paulina zdawała się narodzić na nowo. Miała energię
do działania, siły by wierzyć we własne możliwości. Zdecydowała
się nawet dowiedzieć o studia zaoczne, sprawdzić ile by
kosztowały, obliczyć czy podoła. Zaczęła wcześniej wstawać, a
co za tym szło – też wcześniej się kładła i nie miała już
problemów z zasypianiem. Szła do łóżka z myślą, iż rano znów
powita ją SMS od Tomka, który zaprosi ją na kawę, a jeśli nie
SMS, to kurier, który stanie w jej drzwiach nie tylko z kawą, ale
także z croissantami.
– On
tak będzie ci już zawsze dostarczał śniadania? – dopytywała
jej matka, wyjmując z papierowej torby dwa rogaliki. Jednego podała
Bartusiowi.
– Mógłby
– stwierdził chłopczyk. – Bo ja lubiem – oznajmił z pełną
buzią.
– Szczerze
to nie wiem – odpowiedziała rodzicielce Paula. Usiadła dokładnie
naprzeciw i także postanowiła coś zjeść. Rogaliki już jej się
przejadły, więc postanowiła zostawić je dla Tośka, a sama
pożywić się truskawkowym jogurtem. Kawą jednak nie pogardziła. –
No co się tak na mnie patrzysz? Przecież nie zabronię mu kupować
mi śniadań. – Zaśmiała się.
– Patrzę
i widzę. – Iwona zdawała się jeszcze uważniej przyglądać
swojej córce. – Masz malinkę na szyi.
Blondynka
instynktownie dotknęła tego miejsca, w które wgapiała się matka.
Nie zaszła jednak rumieńcem. Bez skrępowania odpowiedziała:
– Za
mocno mnie pocałował, gdy się ze mną wczoraj żegnał.
– Wiem,
znaczy wiemy. Widzieliśmy. – Uśmiechnęła się promiennie. –
Bartuś to aż wspiął się na parapet, by was zobaczyć.
Paula
spoważniała, westchnęła i zrobiła łyk kawy.
– Nie
wiem czy mówisz do mnie to wszystko, by mi jakoś dogryź, masz
pretensje, czy może jesteś zadowolona?
– Sama
nie wiem – przyznała. – Z jednej strony cieszę się twoim
szczęściem, ale... czy ty nie uważasz, że to trochę za szybko?
Dopiero co zerwałaś z Norbertem.
– Norbert
nie był warty czasu jaki mu poświęciłam. Tomek jest tego wart.
– Tomek?
A więc tak ma na imię?
– Tak.
– Kiedy
go zaprosisz?
– Jeszcze
nie wiem.
– Chcę
go poznać – nalegała.
– Przyjdzie
na to czas. Na razie my się tylko tak spotykamy. Zobaczymy co z tego
będzie.
– Obyś
tylko była z nim szczęśliwa.
– Jak
przestanę być, to go rzucę, o to się nie martw. Nie popełnię
już takiego błędu jak z Norbim, by ciągnąć coś co nie daje mi
szczęścia, a jeszcze je zabiera. – Wstała od stołu i w
pośpiechu zaczęła zakładać długi sweterek bez zapięcia. Był
niemal cały popielaty, z różowym paskiem przechodzącym przez
plecy nad pupą i tuż nad kieszeniami.
– Byłaś
ostatnio na zakupach? – zapytała Iwona, widząc u córki coś
nowego.
– Nie,
ja nie, ale Tomek był kupić sobie spodnie. Ta narzutka rzuciła mu
się w oczy. Uznał, że tak bardzo do mnie pasuję, że musiał ją
kupić. Uważasz, że nie powinnam jej przyjmować? – zdziwiła
się. Akurat poprawiała włosy, zarzucając je do tyłu, stojąc
przed lusterkiem, ale pomimo tego spojrzała na matkę.
– Sama
nie wiem. Z jednej strony to nic złego, ale z drugiej... Jeśli nie
czujesz do niego nic takiego wyjątkowego, to nie powinnaś
przyjmować od niego prezentów.
– Oj
tam. Nie czuję, ale podoba mi się. Może kiedyś będzie z tego coś
więcej. Trzeba czasu. Wychodzę do pracy.
– O
której wrócisz?
– A
czemu pytasz?
– Natalka
dziś wraca z kursu. W ogóle, to chyba powinna zmienić pracę. Oni
ciągle każą jej gdzieś wyjeżdżać – narzekała.
Paulina
wolała przemilczeć wyjazdy swojej siostry. Dobrze wiedziała, że
starsza od niej o rok Natalia wcale nie wyjeżdżała na żadne kursy
czy szkolenia, a do chłopaka, który mieszkał nad morzem i co rusz
spraszał ją do siebie. Z tego co pamiętała, to właśnie dziś
siostra miała wrócić do domu w jego asyście, by w końcu
przedstawić go całej, małej, najbliższej rodzinie.
– Idę
po pracy z Tomkiem na szarlotkę i lody, ale postaram się szybko
wrócić – powiedziała, naprawdę mając w planach pojawić się
przed siostrą, by zapobiec katastrofie i gigantycznej awanturze,
jaka z pewnością się wywiąże, gdy Natalia postawi matkę przed
faktem dokonanym, a konkretniej, to nagle oznajmi Ta dam,
zaręczyliśmy się!.
W
pracy dzień szybko jej minął. Było sporo klientów, więc czas
leciał jakby sam, bez konieczności poganiania wzrokiem wskazówek.
Tomek zjawił się punktualnie. Czekał nad nią przed komisem,
opierając się o ścianę podeszwą jednego buta. Obserwował jak
zamykała antywłamaniowe drzwi i kratę oraz jak wrzucała klucze do
torebki.
Od
razu go dostrzegła, nawet rzuciła mu zwykłe część, ale dopóki
nie upewniła się, że kłódki są dobrze założone, to nie
zwracała na niego większej uwagi. Dopiero po dokładnym, dwukrotnym
sprawdzeniu każdego zamka, podeszła i założyła dłonie na jego
szyję. Musnęła delikatnie, by nie rozmazać na nim swojej szminki,
tak jak to miało miejsce kiedyś, pewnej nocy, gdy całowali się w
parku pod migoczącą latarnią.
Trzymając
się za ręce, weszli do pobliskiej cukierni. Złożyli zamówienie,
a kelnerka bardzo szybko uraczyła ich dwoma zestawami, złożonymi z
kawałka szarlotki, dwóch kulek lodów waniliowych i kawy. To wtedy
pierwszy raz Tomek zrobił coś co jej się nie spodobało. Zabrał
cukier z jej dłoni i oznajmił:
– Stanowczo
za dużo słodzisz.
– Co?
– Cukier
jest niezdrowy – trwał przy swoim.
– To
dlatego kawa, którą mi przesyłałeś była taka gorzka, że
koniecznie musiałam ją dosładzać? – starała się obrócić
wszystko w żart, a on jakby odpuścił.
Odłożył
opakowanie cukru, które zabrał z jej dłoni z powrotem na blat
stolika. Dłonie zaciśnięte w pięść wcisnął między uda, a
potem opanował się i skosztował lodów. Zachwycił się ich
smakiem, choć nie przepadał za słodyczami.
– Nie
mówię, że masz nie słodzić wcale, ale słodzić mnie. Robiąc
tak jak robisz, przed czterdziestką nabawisz się cukrzycy i
pierwszego zawału.
– Nie
przypominam sobie byś był moim prywatnym lekarzem pierwszego
kontaktu – odburknęła z niezadowoloną miną.
– Jesteś
obrażona, by cię w czymś nie poparłem.
– To
będzie mój zawał i moja cukrzyca, nic ci do tego.
– Ale
to nie znaczy, że muszę cię popierać.
– Nie
musisz też krytykować.
– Mam
nie mówić co myślę? Mam kłamać? – starał się zrozumieć.
– Czasami
ugryźć się w język.
– Jak
wstałaś lewą nogą, to mogłaś powiedzieć. Przełożyli byśmy
spotkanie.
– Przepraszam
– powiedziała, decydując się mu ustąpić. Otworzyła opakowanie
cukru, ale jednak nie wsypała go do kawy. – Zobaczę czy tyle
wystarczy – zaproponowała.
– Wcześniej
słodziłaś osiem, teraz osłodziłaś cztery. Na pewno odczujesz
różnice – uprzedził nim spróbowała.
Uznała,
że kawa osłodzona o połowę mniej niż zazwyczaj jej nie smakuje i
jest zupełnie gorzka, ale pomimo tego postanowiła się przemóc, a
być może i nawet, z czasem, przyzwyczaić. Postanowiła, że
osłodzi sobie gorzki napój waniliowymi lodami i słodką szarlotką
z cynamonem.
– Jestem
dziś nieswoja, bo moja siostra wraca. Powie matce, że zaręczyła
się z jakimś Michałem, którego ta ani razu jeszcze nie widziała
na oczy. Nawet ja go jeszcze nie widziałam. Dziś zobaczę po raz
pierwszy.
– To
chyba dobrze, że układa sobie życie – stwierdził.
– Niby
tak, ale co pół roku układa je sobie z kimś innym i do tej pory
nie trafiła na nikogo... nawet przystępnego. Nie mówię, że ma
być idealny, ale...
– Ideałów
nie ma.
– Ty
jesteś – skomplementowała.
– Dziękuję,
ale nie jestem – trwał przy swoim.
– A
jesteś samochodem? – spytała z nadzieją, wykrzywiając przy tym
usta.
– Może
jestem.
– Jeśli
jesteś, to odwieziesz mnie potem do domu? Chciałabym zdążyć
przed matką poznać tego całego Michała, by w razie czego wybić
jej z głowy przedstawianie go matce.
Tomasz
zaśmiał się krótko i cicho, a potem przytaknął ruchem głowy.
– Oczywiście,
że cię odwiozę. Czy kiedykolwiek kazałem ci wracać samej?
– No
nie.
– No
właśnie. Obrażę się, że mnie o takie chamstwo podejrzewasz.
Zjemy i od razu jedziemy – zadecydował.
Jak
powiedział, tak się stało i już po chwili siedzieli w samochodzie
pod kamienicą, utworzoną z niegdyś jednorodzinnego domku. Okna
były zamknięte i nie widziała żadnego ruchu za firanką. Zdziwiła
się, bo jej mama, gdy była w domu, to non stop wietrzyła. Zdaniem
Pauliny kobieta miała jakąś niezdrową manie, nieustannego
wpuszczania do domu świeżego powietrza.
Zdecydowała
się pocałować Tomka na pożegnanie i wysiąść, ale gdy chwyciła
za klamkę, ten szybko zablokował drzwi.
– Było
stanowczo za krótko – poskarżył się na pocałunek.
Postanowiła
naprawić swój błąd i niemal już klękała na fotelu jednym
kolanem, by dosięgać go bardziej i by było jej wygodniej, gdy
usłyszała stukanie w boczną szybę. Wystraszyła się i odwróciła.
Do
szyby przyciskał policzek czteroletni Bartuś, postukując przy tym
o nią obiema dłońmi, wysoko uniesionymi do góry.
– Wpuścicie
mnie? – zapytał niewyraźnie, z buzią ciągle przyciśniętą do
tafli szkła.
– Otwórz
– polecił radośnie Tomek, jednocześnie odblokowując blokadę.
Paulina
ledwie otworzyła, a mały Tosiek już wślizgnął się do środka i
usiadł na jej kolanach.
– Synek
sąsiadów? – spytał, podając małemu rękę.
– Nie,
rodzina – odpowiedziała zgodnie z prawdą.
– W
takim razie część, mały. Jestem Tomek, a ty? – Uśmiechnął
się ciepło.
– Bartosz
– odpowiedział, unosząc dłoń do góry, jakby oczekiwał
przybicia piątki.
Paulina
położyła swoją dłoń na główce Tośka, chcąc poprawić jego
czerwoną czapeczkę z daszkiem, gdyż ta była bardzo krzywo
założona.
– To
mój syn – wyznała, a w samochodzie zapanowała niezręczna cisza.
Tomek
wpatrywał się w chłopca ubranego w dżinsowy komplecik, składający
się ze spodni i kurteczki, której guziki były rozpięte tak mocno,
że widać było znaną postać z kreskówki. Wbił wzrok w czerwoną
czapeczkę dziecka i otworzył usta, po chwili jednak ponownie je
zamknął. Zaniemówił.
O Jezus! Miałam taką samą akcję! I to w te wakacje! W lipcu przyjechał do mnie chłopak z Ol. Zabrał do kina, na zakupy i odprowadził pod sam blok. Moja mama była w kuchni akurat. Nie ma w zwyczaju kampić przez okno haha, ale coś ją tknęło. Patrzy a tu ja z Mateuszem. :D Zawołała całą rodzinę. Wchodzę do domu a tu wszyscy tacy weseli, ale nic nie mówią. W końcu mój młodszy braciszek wypalił, że nas widzieli. Widziałam się z nim jeszcze wieczorem, więc wspomniałam, że nas obserwowali. Śmiał się tylko. :d Koniec dygresji.
OdpowiedzUsuńIle ja znam takich historii, jak Natalii. Ja nie umie niczego ukryć. :c Wylewny i gadatliwy człowiek.
Jestem ciekawa jak Tomek zareaguje na taki fakt, że ma dziecko. 90% Tomków na jego miejscu dałoby dyla. Może zaszufladkować ją jako - młoda matka, czytaj puszczalska laska, która nie wie co to antykoncepcja. No nic. Zobaczę jak bd.
Skoro masz napisane całe opko, czemu go nie opublikujesz? Nie masz kłamczuszku, czy przepisywać się nie chce. :D
No widzisz co za okropną i ciekawską rodzinkę masz?? Normalnie jakby nigdy nie widzieli dwójki całujących się osób płci przeciwnej, nie?
UsuńNie przeszkadza mi twoja wylewność i gadatliwość :)
Bo z tym opowiadaniem to jest tak, że przepisuję je gdy mam siły (czytaj: jeszcze nie chce mi się tak mocno spać), ale z kolei nie mam weny wtedy na nic innego, bo jak mam wenę na napisanie czegoś, to wtedy zajmuję się pisaniem, a nie przepisywaniem.
Oho, Tomek zaczyna się odsłaniać. Na razie tak lekko, ale jestem ciekawa, jak to potoczy się dalej. Wygląda na to, że chce kontrolować Paulinę.
OdpowiedzUsuńDziewczyna jak na razie podchodzi do tego związku zdrowo, z głową, nic na siłę. Ale myślę, że jej zależy. Wypiła dla niego gorzką kawę! xD
I jednak Bartek jest jej synem! Nic dziwnego, że Tomkowi brakło słów ;P
Zaczynasz już widzę rozczytywać pana Tomasza Bordycha i całkiem nieźle ci to idzie.
UsuńGorzka kawa, czytaj związek to zdolności do poświęceń xD
Chyba większość na miejscu Tomka, by zaniemówiła.
Tomasz jest taki jednostajny - mam na myśli zachowanie i postawę. Dlatego ta postawa sprawia momentami wrażenie pozorowanej. Facet ani się nie wścieka, nie okazuję rozdrażnienia (bo on je maskuję). Tacy ludzie budzą we mnie lęk, ponieważ nie odkrywają się, kryją się. Czemu? To dodatkowo budzi obawy.
OdpowiedzUsuńPiszesz tak, że trudno spodziewać się, co wydarzy się dalej. Pokazujesz tyle ile chcesz nie wnikając w emocje i motywy zachowania Tomasza. Chyba przez to wydaję mi się odległy. Ale pisząc w trzeciej osobie takie zabiegi można stosować.
Dopiero teraz przypomniałam sobie o poprzednim związku Tomasza. Ciekawe, co się za nim kryję, bo nie ukrywam, odniosłam wrażenie, jakoby było tam coś głębszego.
Dokładnie, jest w takich ludziach coś co wzbudza lęk i niepokój, ale trzeba też brać poprawkę na to, że wiele kobiet taka postawa fascynuje, a delikatny niepokój jest w stanie je podniecić i potem w łóżku mocno rozgrzać.
UsuńPisząc bardziej skupiam się na Paulinie i piszę tak jak ona Tomka odbiera. Rzadko kiedy wnikam głębiej w niego, bo za dużo bym wtedy zdradził i to już na początku.
O poprzednim związku Tomasza, a dokładnie poprzednich jego związkach, to dopiero będzie. I jeden i drugi ma jakieś plamy.
Nie ma to jak wścibska rodzina, haha. Ale ja się wcale mamusi i Bartusiowi nie dziwię, jak Paula nie chce nic powiedzieć o swoim nowym chłopaku, to przecież muszą sobie jakoś radzić, niech się cieszy, że jej nie śledzą.
OdpowiedzUsuńMyślę, że matka Pauliny ma rację, że jeżeli córka nic nie czuje do Tomka, a tylko i wyłącznie postawa chłopaka jej imponuje, to raczej nie powinna przyjmować od niego prezentów w postaci ubrań, bo co innego kawa i rogaliki, wyjście na lody, czy kwiatki, a co innego droższe prezenty. Mam wrażenie jakby Paulinka w pewien sposób zachłysnęła się tym wszystkim co oferuje jej Tomek, swoją drogą trudno się temu dziwić po czterech latach spędzonych u boku Norbiego, który w porównaniu ze swoim następcą nie oferował praktycznie nic.
Wydaje mi się, że Tomek przesadził z tym cukrem, jak dla mnie to on za bardzo się rządzi, za bardzo chce o wszystkim decydować. Nie wiem, czy dobrze podejrzewam, ale on ma chyba problem z agresją, te jego zaciśnięte pięści, które wcisnął między uda, tak jakby ostatkiem sił powstrzymywał się przed zrobieniem czegoś co by się jej na pewno nie spodobało.
Ej no, miałam taką fajną teorię, że to Natalia jest matką Bartka, a tu kicha, Paulina przedstawiła Tomkowi małego jako swojego synka. Wyobraziłam sobie minę Tomka jak mu to oznajmiła, nie dziwię się, że biedny Tomuś rozdziawił usta i zaniemówił na taką wieść. Ciekawe co będzie dalej, czy się chłopak odblokuje i co powie.
E tam, przesadzasz z tymi drogimi prezentami, przecież nie kupił jej prywatnej wyspy, a tylko kilka szmatek. Tak się niegdyś zabiegało o kobietę i żaden facet nie miał problemu z tym, że musi na tę, którą chce zdobyć, wydać trochę pieniędzy.
UsuńWiększość kobiet by się czymś takim zachłysnęła, zwłaszcza po takim związku jaki dał jej Norbert oraz po tym jak to teraz jest z facetami, że nic im się nie chce, nie mają żadnej fantazji, nie są w ogóle pomysłowi, twórczy, ciekawi. Nie umieją zaskakiwać.
W końcu powinien coś powiedzieć, nie?
No i mamy pierwszy zgrzyt. Wkurzył się, ale jej tego nie okazał zbytnio, bo by wystraszył. Ciągle czekam na to co on dalej odstawi. Aż mi przykro, bo ja tak go lubiłam na początku, a tu…
OdpowiedzUsuńAle z tym cukrem, to racje miał. Choć ja bym po takiej uwadze posłodziła dwukrotnie więcej, niż normalnie. W końcu to nie jego sprawa, w najmniejszym stopniu. Ale można podciągnąć to pod jakąś troskę, jakby się uprzeć. Ale ja nie podciągnę, bo go wcale już nie lubię. Tym bardziej, że mi w tym rozdziale zajechał jeszcze takim typowym kontrolerem. Chociaż się krył dalej.
Z ostatniej sceny, to mi się śmiać chce. Biedakowi pewnie serce prawie wyskoczyło, jak mu Paula wyjechała nagle z synem. Bardzo dobrze zrobiła, niech się pomartwi.
Nie smutaj się, może nie będzie aż tak źle jak to przewidujesz ;)
UsuńJak nie jego? To jego kobieta, więc jej zdrowie, bezpieczeństwo jest jego sprawą. Jak chciała robić wszystko po swojemu, to mogła zostać starą panną (coś takiego powiedział kiedyś bohater mojej innej opowieści do swojej żony, a mowa oczywiście o Hektorze Rodrigezie, czyli twoim ulubieńcu).
Albo wyskoczyło, albo przestało bić, zależy czy ma nadciśnienie czy "niedoczas" ;)
Nadal uważam, że to dobrze, że on mówi co myśli, że wyraża swoje zdanie, poglądy. Jednak ciągle mam w tym wszystkim wrażenie, że on się hamuje, że nie jest do końca szczery, że gdzieś stawia sobie granice, które kiedyś pootwiera, gdy już będzie np jej mężem.
OdpowiedzUsuńPaulina, tak jak się tego spodziewałam, zaczyna się łapać na jego grę aktorską, co mnie nie dziwi, bo pewnie niejedna by się złapała. Tomek zwyczajnie dał jej to czego tak łaknęła.
Liczysz na to, że pierwszy cios spadnie na Paulinę po ślubie? No cóż, zobaczymy czy masz racje.
Usuń