Diler narkotyków
Iwona
poruszała się po nowoczesnej kuchni, która nie tylko błyszczała
frontem mebli, zrobionymi na wysoki połysk, ale także odmalowanymi
ścianami, które zmieniły kolor z jasnożółtego na miętowy.
Idealnie komponowały się z intensywnie zielonymi dodatkami, które
Paulina postanowiła zakupić tylko i wyłącznie po to, by już było
w pełni perfekcyjnie.
Z
jednej strony kobieta cieszyła się, że jej córka trafiła na
porządnego i odpowiedzialnego człowieka, który chce jej w jakiś
sposób dopomagać, na tyle na ile potrafi. Z drugiej jednak strony
uważała, że to za szybko, że za krótko są z sobą, by czynił
takie gesty. Sama też nie chciała być Tomaszowi niczego winna.
Blondynka
po czterdziestce gotowała właśnie budyń czekoladowy, ulubiony jej
wnuka, ale była zmuszona przerwać tę czynność, gdyż
przeszkodził jej głośny i długi dzwonek domofonu. Ktoś wyraźnie
się niecierpliwił i nie miał ochoty czekać.
– Norbert?
– zdziwiła się, widząc w oknie bruneta przemierzającego dystans
jaki był do pokonania, by spod furtki dostać się na klatkę
schodową. Pomimo tego wpuściła mężczyznę za próg.
– Jest
Paula? – zapytał bez wcześniejszego przywitania się. Zazwyczaj
nie był aż tak niekulturalny, ale tym razem zależało mu na
czasie.
– Nie
ma, pojechali z Tomkiem na jakieś zakupy – naumyślnie postanowiła
mu dokopać, jednocześnie głosząc prawdę, bo Paulina chciała
tego dnia zakupić jakieś drobiazgi, a nie chciała ich dźwigać,
więc postanowiła wysłużyć się nowym chłopakiem.
– Z
Bordychem? A więc to prawda, że ona jest z Bordychem? – Iskiergi
zmartwienia zatańczyły w jego oczach i były niczym płomień,
którym najchętniej spaliłby Tomasza na stosie.
– A
czemu cię to tak interesuje?
– Pani
niczego nie rozumie! – uniósł się. – Ona nie może z nim być,
nie zna go.
Iwona
w tamtych chwilach zachodziła w myśl skąd Norbert i Tomasz się
znają, ale nim zdążyła o to zapytać, to mężczyzna pośpieszył
z wyjaśnieniem, dlaczego jego była dziewczyna nie może wybrać na
swojego nowego chłopaka właśnie Tomasza Bordycha.
– On
nie jest z nią szczery. Założę się, że nie jest. Powiedział,
że był karany?
– Jak
to był karany?
– Normalnie.
– Uśmiechnął się cynicznie. – Siedział za kratkami. –
Wcisnął w dłonie niedoszłej teściowej złożoną na cztery,
zmiętą kartkę papieru. – Niech Paulina się do mnie odezwie.
Jeśli już usunęła mój numer, to jej go zapisałem. Musimy
porozmawiać. – Odwrócił się na pięcie, wsiadł na swój stały
środek transportu, czyli granatowy skuter, po czym odjechał.
Niedługo
po zakończeniu rozmowy z nieoczekiwanym gościem, gdy Bartuś
zajadał się czekoladowym budyniem, Paula i Tomek weszli do domu.
Byli szczęśliwi i roześmiani, a Iwona zastanawiała się czy ma
prawo burzyć ich szczęście i przekazywać dalej informacje, które
otrzymała z niepewnego źródła. Norberta nigdy nie uważała za
osobę szczerą i godną zaufania, ale gdy patrzyła na Tomka, to
choć budził jej sympatię, to powodował też specyficzne odczucie
przejawiające się gęsią skórką na rękach. Miał coś takiego w
oczach, co zupełnie jej nie pasowało.
– Jutro
jedziemy do mojej mamy – pochwalił się Tosiek Tomaszowi.
– To
świetnie – odpowiedział, siadając dokładnie naprzeciwko
chłopca. – Przybij pięć. – Wystawił rękę wewnętrzną
stroną do góry. – Co dobrego jesz?
– Budyń
mu zrobiłam. Chcesz też? Jesteś głodny? – dopytywała Iwona i
już miała wstać, i zabrać się za ponowne gotowanie, gdy Tomek ją
powstrzymał, słowami:
– Paulinka
mi potem coś przygotuje. – Wejrzał się na swoją dziewczynę,
pijącą sok wprost z kartonika.
Paula
o mały włos się nie zachłysnęła na wzmiankę o przygotowywaniu
posiłku. Nie było co kryć, że nie lubiła gotować i zwykle nie
traciła na to czasu. Nawet gdy miała samej sobie przygotować
kanapkę, to wolała udać się do pobliskiej budki z fast-foodami po
zapiekankę.
Tomek
niespodziewanie wstał od stołu, podszedł do niej i wyjął z
górnej szafki czystą, przezroczystą szklankę.
– Proszę,
kochanie – rzekł, odstawiając ją na miętowy blat.
– Już
nie trzeba – odparła, odkładając sok do lodówki. – U nas i
tak tylko ja piję grejpfrutowy. – Wzruszyła niedbale ramionami i
wyminęła Tomasza. Zajęła dokładnie to samo miejsce, które on
zajmował wcześniej.
Mężczyzna
więc stanął za nią i wsparł dłonie na oparciu krzesła, choć
były jeszcze trzy wolne i spokojnie mógłby z jednego z nich
skorzystać.
– Długo
będziemy jechali tym pociągiem? – dopytywał Tosiek, jednocześnie
kończąc późne śniadanie.
– Jakim
pociągiem? – zainteresował się Bordych.
– Paulina
i Bartuś jadą do Natalii – udzieliła mu odpowiedzi Iwona. –
Właściwie to do Michała. – Przewróciła oczami, jakby także
nie była przekonana co do tego pomysłu.
Iwona
do samego Michała nie miała nic. Był to spokojny, ułożony, nieco
flegmatyczny i gapowaty człowiek, ale wiedziała, że nie jest to
typ mężczyzny, który byłby w stanie pociągać jej starszą
córkę. Brakowało mu charyzmy, pomysłów... po prostu charakteru.
Wyglądał jej na typowego maminsynka.
– Na
długo jedziecie? – Tomek skierował pytanie do dziewczyny. Nawet
się przy tym nieco wychylił, by móc widzieć choćby fragment jej
twarzy.
– Tydzień,
może dwa.
– A
kiedy jedziecie? – Jego dłonie zmieniły miejsce z oparcia krzesła
na ramiona blondynki. Zacisnął na nich palce.
Spięła
się, ale postanowiła nie reagować i traktować gesty chłopaka
zupełnie tak, jakby był to niewinny masaż.
– Jutro
z samego rana. Miałam ci potem powiedzieć.
– Potem?
– wydawał się być zniesmaczony tym faktem.
– Potem
– powtórzyła. – Co w tym takiego dziwnego? – Uniosła głowę
do góry i starała się odczytać odpowiedź z jego mimiki.
Zabrał
dłonie z jej ramion.
– Może
to, że o takich rzeczach się mówi – odpowiedział.
– Powiedziałabym.
– Ustala
się je – rzekł ostrzejszym tonem niż do tej pory.
– Nie
muszę niczego z tobą ustalać! – krzyknęła, nie zważając na
to, że w kuchni znajdowali się jeszcze jej matka i mały
siostrzeniec. – Małżeństwem nie jesteśmy – zaznaczyła tym
swoją niezależność i wolność. Obie były dla niej bardzo ważne.
– Ale
gdybyś mi powiedziała, to bym cię na przykład odwiózł.
Pomyślałaś o tym?
Troska
Tomka i jego dobre intencje, wcale nie przekonały Pauli do
zaniechania początków kłótni i przyznania mu racji.
– Nie,
bo umiem podróżować pociągami. Weź sobie wyobraź, że już od
bardzo dawna nie mam pięciu lat! – warknęła wielce
niezadowolona.
– Pociągi
są niebezpieczne – wtrącił, ale ona całkiem nie zwracała uwagi
na to co Tomek mówi.
Nakręciła
się już na dobre, wstała i krzyczała dalej:
– I
to, że jestem blondynką, wcale nie oznacza, że jestem głupia i
sobie nie poradzę!
– Nie
krzycz – pouczył ją, najpierw cicho, niemal bezgłośnie,
zwłaszcza w hałasie, który sama wytwarzała.
Paulina
jednak dalej podniesionym tonem tłumaczyła, że jest dorosła, ma
prawo robić co chce, kiedy chce i jak chce.
– Nie
krzycz! – ryknął w końcu na tyle ostro, że aż Iwona się
zatrzęsła, a mały Bartuś upuścił łyżeczkę na podłogę.
Mężczyzna dodatkowo zaakcentował swoją wypowiedź uderzając
otwartą dłonią w stół.
Paulina,
która wcześniej stała tak blisko Tomka, że niemal dotykała jego
klatki piersiowej swoim biustem, z wrażenia aż usiadła.
Wystraszyła się, dlatego ucichła. Dłoń przyłożyła do klatki
piersiowej i starała się uspokoić oddech.
Tomasz
rozejrzał się po pozostałych. Tosiek właśnie wchodził pod stół
po łyżeczkę, którą upuścił, a potem leciał z nią do
zlewozmywaka, by opukać. Matka jego dziewczyny natomiast mierzyła
go nieprzychylnym spojrzeniem.
– Przepraszam,
że się uniosłem – powiedział bardziej w kierunku Iwony niżeli
Pauli. Potem pochylił się, by móc swojej dziewczynie szepnąć do
ucha, tak by inni nie słyszeli – A ty sobie przemyśl, dlaczego
się uniosłem i czy oby na pewno nie miałem racji. – Musnął o
jej policzek, następnie pożegnał się i wyszedł.
– Hu
– skomentowała wypuszczeniem powietrza Iwona. – Gorąco się
zrobiło – dodała i zaczęła teatralnie wachlować swoją twarz
dłońmi.
Paulina
postanowiła zamaskować wszystko uśmiechem i słowami:
– Minie
mu. Chodzi teraz taki zestresowany i podminowany, bo tę firmę
zakłada. Założy, zacznie przynosić pierwsze zyski, to się
uspokoi.
Wstała
od stołu i chowając szklankę, którą Tomek pozostawił na blacie,
dotarło do niej, jak mocno trzęsą się jej dłonie. Wystraszyła
się i była zmuszona przyznać to przed samą sobą. Na dodatek
telefon w jej kieszeni nieustannie wibrował. Postanowiła odebrać,
choć znała doskonale osobę dzwoniącą i właściwie to nie
chciała mieć już z nią niczego wspólnego.
– Paulina,
nie rozłączaj się tylko! – krzyknął rozgorączkowany Norbert.
– Musimy się spotkać.
– Nie
chcę.
– To
bardzo ważne – nalegał. – Możemy nawet w towarzystwie
Klaudyny. Tu chodzi o Tomka. On jest niebezpieczny! – niemal
wysylabizował ostatni wyraz.
– Co
to znaczy, jest niebezpieczny?
Odpowiedziała
jej cisza, bo Norbert nie wiedział ile może jej zdradzić przez
telefon. Preferował rozmowy w cztery oczy.
– Jak
się spotkamy, to wszystko ci wyjaśnię.
– Dopiero
za tydzień albo dwa wrócę od siostry. Gdy wrócę, to do ciebie
zadzwonię. Może tak być?
– Okay,
będę czekał – odpowiedział, a potem rozłączył połączenie.
– Norbert
dzisiaj przyszedł – powiedziała nagle Iwona, uznając, że nie
może przed córką ukrywać tego czego się dowiedziała, albo
właściwie tylko i wyłącznie tego, że Norbert zasiał w jej
głowie wątpliwości dotyczące Tomka, a sam Bordych tego dnia się
nie popisał dobrymi manierami i umiejętnością trzymania nerwów
na wodzy.
– Właśnie
dzwonił – odrzekła. – Pokazać ci jakie mam fajne buty? Mają
kolorowy, taki tęczowy korek – zmieniła szybko temat i zaczęła
rozpakowywać zakupy, które wcześniej ona i Tomek pozostawili na
komodzie przy drzwiach.
Oczom
Iwony ukazały się reklamówki znanych, raczej pospolitych, ale
przecież w końcu nie takich tanich marek, a wśród nich pudełko z
napisem Wojas, które szybko wylądowało na środku stołu.
– Nie
chciałam ich wziąć, ale Tomek się uparł, że muszę je mieć.
Uznał, że będą pasowały do tej sukienki. – Wyjęła letnią,
przewiewną, rozkloszowaną sukienkę, sięgającą do kolan, w
kolorze koralowym.
– Tomek
ci to wszystko kupił?
– Nie,
na zakupach byłam z Klaudyną. Ona musiała iść, a on odwiedził
ze mną jeszcze obuwniczy i Monnari. No i lodziarnie,
obowiązkowa szarlotka i waniliowe.
– Ty
wiesz, że to drogie rzeczy? – przerwała córce, zwracając
jednocześnie uwagę na cenę na metce sukienki i tą na kartonie od
butów.
Blondynka
przewróciła oczami i teatralnie westchnęła, jakby wiedziała co
jej matka ma na myśli i wcale nie miała ochoty na wysłuchiwanie
tego.
– Nie
chodzi o to! – uniosła się rodzicielka. – Nie mówię, że on
cię kupuje, a ty się dajesz jakbyś była jakąś dziwką. Tylko
zastanawiam się skąd on ma takie pieniądze. Czy zastanawiałaś
się kiedyś, że on może robić coś nielegalnego? – zapytała. –
Sama powiedziałaś, że poznałaś go w klubie, że to tam się
pierwszy raz spotkaliście, a potem mi marudziłaś nad uchem całymi
dniami, jak taka natrętna mucha, że chyba z nim nie będziesz, bo
on nie umie tańczyć. Co więc robił w klubie, gdy nie tańczy? –
zastanawiała się na głos i miała nadzieję, że i jej córka się
nad tym zastanowi.
– Co
ty sugerujesz? – Paula przysiadła, nie wypuszczając swojej nowej
sukienki z dłoni.
– A
jeśli on, Paulina, handluje jakimiś narkotykami?
– Nie.
– Uśmiechnęła się, a potem pusto zaśmiała. – Nie, na pewno
nie – zapewniała, choć na dobrą sprawę sama nie była pewna.
Przypomniała sobie opakowania, jak te po croissantach, które walały
się po Tomasza samochodzie i były dosłownie wszędzie, tak w
schowku, jak i w bagażniku, a czasami nawet na tylnym siedzeniu. –
On nie może być dilerem. Nie wygląda na takiego – przekonywała
rodzicielkę, a tym samym starała się do tego przekonać także
samą siebie.
On nie może być dilerem, bo na dilera nie wygląda. Taka naiwność, aż boli. Nie powiedziane jest przecież, że nim jest, ale jak ma wyglądać prawdziwy diler? Ma to sobie wypisać na czole? Handlarze narkotyków się jakoś ubierają? A to nie jest tak, że woleliby wtopić się w tłum? No, ale co ja tam wiem...
OdpowiedzUsuńUwielbiam sok grejpfrutowy, więc mamy z Paulinką coś wspólnego. U mnie w rodzinie też piję go tylko i wyłącznie ja, więc... zdarza mi się tak prosto z kartonu. Tomek jest taki poukładany, a Paula to taki roztrzepaniec, ale w tej awanturze, tak szczerze mówiąc to ona się wydarła. Oczywiście, że okaże się potem, że to z nim coś jest nie tak, bo to sugeruje chociaż opis opowiadania. :D
Norbi może coś wiedzieć i znać jego przeszłość, ale ja brałabym poprawkę na niego i się nie ekscytowała jego rewelacjami. Był jej chłopakiem, ona rzuciła go w przypływie emocji, szybko znalazła nowego. Czuję, że on wie coś, co okaże się prawdą, ale tak na chlopski rozum, nie trzeba mu ufać w 100%.
Pozdrawiam.
Nie no, z tym wypisaniem na czole to nie przesadzajmy, ale jednak handlarze narkotyków, gdy o nich myślimy, to mamy jakieś konkretne skojarzenia i budujemy sobie w głowie ich wizerunek, rysujemy portret. Albo kojarzy nam się z takim typowym mafiozo, albo z dresem, a Tomasz jest czysto przeciętny. Taki przeciętniak i diler, sama pomyśl...
UsuńWidzę masz z Pauliną coraz więcej wspólnego, ale to chyba dobrze, przynajmniej dzięki temu jest w moich własnych oczach autentyczna, a nad tym staram się najbardziej przy tworzeniu postaci.
Przeciwieństwa się przyciągają, czyż nie?
To, że opis sugeruje, że to z nim jest coś nie tak, nie świadczy od razu, że z nią będzie wszystko w porządku :)
Nie trzeba ufać w stu procentach, ale warto skorzystać z jego wiedzy i go wysłuchać, bo może akurat coś będzie prawdą.
Nie rozumiem do końca postawy Iwony, z jednej strony uważa, że to wszystko co dzieje się między Bordychem, a jej córką odbywa się za szybko, nie chce być mu nic winna, a pomimo tego zgodziła się na to, żeby wyremontował im całą kuchnię, przecież to musiało sporo kosztować. Nie pojmuję tego, przecież to jej dom, mogła się nie zgodzić, a przynajmniej odwlec to w czasie, mogła poczekać jeszcze trochę i przekonać się czy to co jest między Paulą a Tomkiem to coś poważnego.
OdpowiedzUsuńTo się Tomek wkurzył na Paulinkę za to, że mu nie powiedziała o wyjeździe z Bartusiem nad morze do Michała i Natalii. Aż ryknął na nią i to jeszcze przy jej matce i Bartku, do tej pory forsował swoje zdanie bez krzyków, powstrzymywał się przed takimi akcjami, myślę że się maskował, a tym razem nie dał rady. Myślę, że Paula traktuje Tomka jak "spotykamy się i zobaczymy co wyjdzie", a on czuje się jej chłopakiem, a nawet mam wrażenie, że poniekąd właścicielem.
Jak dla mnie to Tomek kupuje sobie Paulinę, i tą wyremontowaną kuchnią i tymi drogimi butami i ubraniami, chce ją za wszelką cenę od siebie uzależnić.
Zastanawia mnie Norbert, czy to co powiedział Iwonie to próba zemsty na byłej dziewczynie, czy wręcz przeciwnie, chce ją chronić.
To, że ktoś siedział, nie oznacza wcale, że należy go definitywnie skreślić, ludzie popełniają błędy.
Ale z drugiej strony, Norbert w trakcie rozmowy z Iwoną wyglądał na zmartwionego, a później Pauli powiedział, że Tomek jest niebezpieczny, coś mi mówi, że jemu nie chodzi o rozwalenie Paulinie nowego związku, że chce ją przed Bordychem chronić.
Norbi zasiał już ziarno niepokoju w Iwonie, Paula na razie próbuje nie dopuścić do siebie myśli, że z Tomkiem jest coś nie tak. Jakoś nie wydaje mi się, żeby Bordych handlował narkotykami. Przyszło mi do głowy, że to Norberta "on jest niebezpieczny" może dotyczyć tego, że Tomek bywa zaborczy i agresywny, może on coś zrobił tej swojej dawnej dziewczynie i za to siedział.
Bo Iwona już taka jest. Z jednej strony się martwi, a z drugiej pozwala córce na to, by samodzielnie podejmowała decyzje. Z jednej strony ona sama nie chce być Tomkowi nic winna, a z drugiej cieszy się z nowej kuchni za darmoszkę ;)
UsuńIwony akurat nikt nie pytał o zgodę. Postawiono ją przed faktem dokonanym i o tym jeszcze będzie.
Paulina stara samą siebie przekonać, że tak właśnie go traktuje i daje też jemu to do zrozumienia, by się za mocno nie rozpanoszył. Jednak ona także coś do niego czuje, tylko się maskuje. Sama powiedz, że ciężko do takiego Tomaszka nie zapałać sympatią, no przyznaj to.
Tylko Tomek nie powiedział Paulinie, że siedział ani nie zdradził za co. To zatajanie prawdy, mógł o tym chociaż wspomnieć.
Norbertowi na Paulinie zależy, ale jeszcze nie dojrzał do związku.
O tym co Tomek narobił w przeszłości będzie w kolejnym... nie, w jeszcze kolejnym rozdziale.
No i się Norbert znowu pojawił. Tak myślałam, że jeszcze o nim będzie, ale spodziewałam się raczej, że wparuje z awanturą, Tomkowi da po mordzie i pojęczy z bólu, jak ten mu się odwinie. No tak czy tak, to ja mu wierzę, bo w złe o Tomku, to ja chyba wszystko uwierzę. Jest dziwny i budzi niepewność.
OdpowiedzUsuńNie popisał się dziś, nie sądziłam, że huknie na Paule przy jej matce, prędzej bym się spodziewała, że ją stamtąd wyciągnie i dopiero, żeby nie psuć sobie opinii w oczach Iwony. Chociaż osobiście uważam, że Paulina powinna mu nieco wcześniej powiedzieć, skoro już są ze sobą. Może ona też ma jakiś podświadomy lęk przed nim i dlatego nie mówiła? Albo przesadzam i po prostu uważała, że nie musi, bo Tomek nikim ważnym dla niej nie jest.
Paula po wieściach od Norberta i wybuchu Tomka mi taką małą dziewczynkę przypominała, co to zamyka oczy i zakrywa uszy, z nadzieją, że coś niedobrego zniknie. Miała już zawód i nie chce kolejnego, to zrozumiałe, ale udawanie, że się czymś nie przejmuje, wcale nie oznacza, że to zniknie. I tu mi jej szkoda strasznie, bo teraz sama do siebie Tomka wybrania, chwyta się w nim tego co dobre, a jak potem się okaże, że on naprawdę jest gnojem, to…
A co do dilowania, to nie wydaje mi się, żeby Tomek się tym zajmował. Choć, kto wie, moje spekulacje zawsze są nieudane, więc jak mówię, że nie jest dilerem, to pewnie jest, a jak powiem, że jest, to się okaże, że nie będzie :)
Boże mój najkochańszy, jaka ty złakniona agresywnych zachowań jesteś. Spokojnie i do takich w tym opowiadaniu dojdziemy, tylko potrzeba na to czasu i wszystko będzie się rozwijało powoli, bardzo powoli.
UsuńA jak miał ją stamtąd wyciągnąć? Siłą? Ona krzyknęła, to on też krzyknął, by nie pozostać jej dłużnym. Ja akurat w tym nie widzę niczego aż takiego złego.
Bo Paulinki to już takie są, czasami takie małe, słodkie dziewusie co nie widzą wokół zła, przymykają na nie oczka, wszystkich wkoło usprawiedliwiają i jeszcze starają się wszystkim pomagać, momentami na siłę (to był fragment, w którym narzekałem na swoją żonę).
O tym co Tomuś nawywijał będzie za niedługo, więc ponownie wzywam twoją cierpliwość, byś miała jej znaczne pokłady przy śledzeniu tego opowiadania.
Przyznam, że ten rozdział bardzo mnie zaintrygował :)
OdpowiedzUsuńZarówno przyjście Norberta, jak i zachowanie Tomka sprawiają, że zaczynam oczekiwać, że pomiędzy bohaterami wydarzy się coś złego. Kłótnie zakochanych oczywiście są normalne, ale i tak widzę w tym coś niepokojącego. Chłopak nie po raz pierwszy chce kontrolować swoją dziewczynę. Nie daje za wygarną. Nawet jej matka podświadomie czuje, że coś jest nie tak. Czy Tomek mógł być dilerem? A jeśli nie, to za co był karany? Bo ja mimo wszystko coś wierzę Norbertowi.
Jestem ciekawa, co były chce powiedzieć Paulinie. I czy wtedy nie będzie już za późno?
Dużo tych pytań, teraz czekam na odpowiedzi :D
Cieszę się, że ci się podobało.
UsuńZdradzę ci, że Tomasz jest sprytny i ubiegnie Norberta :)
Oj i była burza z piorunami. On to jak mój Arturek z "Na kartkach pamiętnika" nie zważał na obecność publiki, darł się przy rodzinie. Jednak nie ma co kłamać, że u ciebie, to Paulina była tą pierwszą iskrą do awantury. Odnoszę wrażenie,że ona chce brać od związku tylko to co dobre, to co pozytywne, a jednocześnie ciągle chce pozostawać niezależną, wolną.
OdpowiedzUsuńNie, na dilera to mi on nie wygląda. Myślę, że za nim kryje się jakiś inny, ale równie mroczny sekret.
Tak, Paulina faktycznie chce takie dwa w jednym,a w życiu jest albo albo :)
UsuńFaktycznie coś się za nim kryje.