Bez żalu
Agata
została bezpiecznie odprowadzona pod same drzwi domu, które
otworzył jej brat i wtargał ją możliwie jak najciszej do środka,
by nie zbudzić przy tym rodziców ani dziadków. Paulina wyjaśniła
mu, że to był tylko taki przypadek, o jeden kieliszek za dużo.
Pomruczał coś nieszczególnie zadowolony, ale w końcu, gdy ona się
do niego uśmiechnęła, to odwzajemnił ten uśmiech i życzył
dziewczynie dobrej nocy.
Paulina
odetchnęła z ulgą i zeszła na dół, pod blok, gdzie nie
spodziewała się zastać Tomka. Sądziła, że mężczyzna odjedzie,
bo zresztą sama to kazała mu uczynić, ale on zdecydował się
zaczekać.
– Tak
się właśnie spodziewałem, że nie zostaniesz u koleżanki na noc
– powiedział i wysilił się na to, by lekko unieść kąciki ust
ku górze. Siedział na ławce, nieco skulony, bo noce były już
mroźne, a on jako ten całkowicie trzeźwy nie był pod wpływem
złudzenia, że alkohol ogrzewa. Palił papierosa.
– Poczęstuj
mnie – zażądała, przysiadając się obok niego. Odchyliła się
do tyłu, by zapiąć skórzaną, czarną kurtkę niemal pod samą
szyję, bo jego wzrok na jej piersiach stawał się bardzo namacalny,
co ją niezmiernie denerwowało.
– Zniszczysz
sobie cerę – stwierdził, ale jednak wyjął z kieszeni paczkę
czarnych i choć cienkich to jednak mocnych Marlboro. Otworzył ją
nawet przed nią, a gdy wzięła jednego i pochwyciła go w swoje,
wymalowane czerwoną szminką, wargi, to bez chwili zastanowienia
posłużył jej ogniem.
– Od
palenia? – zdecydowała się zapytać, by kontynuować zaczęty
temat. Milczenie wyjątkowo jej ciążyło i przyprawiało o gęsią
skórkę. Zastanawiała się czy dreszcze wstępują na jej ciało za
sprawą zimnego wiatru i bosych stóp, czy może to towarzystwo Tomka
tak na nią działa.
– Tak
– odpowiedział. – Możesz mi nie wierzyć, ale pomarszczysz się
od tego jak zepsuta pomarańcza.
– Rzadko
palę.
– Rzadko
w przypadku kobiety, to i tak za często.
– Sam
palisz – zauważyła.
– W
przypadku kobiety – powtórzył i zaciągnął się wyjątkowo
mocno. – Mężczyzna wystarczy jak jest odrobinę piękniejszy od
samego diabła – zażartował, a dym wyleciał z jego ust i przez
moment sprawił, że jego twarz wydała jej się być całkiem
niewyraźna. – Długo ty i Norbert byliście razem? – wcale nie
krępował się, by zadać jej to pytanie.
– Prawie
cztery lata.
– Spory
staż.
– Związałam
się z nim zaraz po tym jak skończyłam osiemnaście lat. Za dwa
tygodnie mielibyśmy czwartą rocznicę.
– Za
dwa tygodnie masz urodziny? – podłapał, a wesoły uśmiech
rozpromienił jego twarz i sprawił, że samemu jemu zrobiło się
cieplej.
Paulina
natomiast zdecydowała się rozpiąć niemal po sam pępek.
– Za
tydzień mam urodziny, za dwa tygodnie byłoby nasze czterolecie –
sprostowała.
– Jakie
masz plany na ten dzień?
– Na
który? – roześmiała się.
– Na
obydwa – także się zaśmiał i wyrzucił niedopałek na chodnik,
by zmiażdżyć go podeszwą swojego buta.
– Nie
wiem sama. Chyba będę płakała do poduszki.
– Nie
wyglądasz na szczególnie smutną i pełną żalu z powodu tego
rozstanie – zauważył, a potem, zdając sobie sprawę z tego, że
tematem posuwa się za daleko i zaczyna ją peszyć, zdecydował się
wyjąć papierosa z jej ust i wsadzić między swoje wargi.
– No
ej! – zaprotestowała.
– Już
mówiłem, zmarszczysz się jak przeterminowana pomarańcza. –
Wstał z ławki i skierował się w stronę samochodu. Otworzył
przed nią drzwi. – Nie miej mi za złe, że dbam jedynie o twoje
zdrowie – dodał z uroczą miną.
Przewróciła
oczami, teatralnie i naumyślnie niezwykle głośno westchnęła, a
potem rozsiadła się na miejscu pasażera, tego znajdującego się
przy boku kierowcy. Dopiero wtedy dotarło do niej, że w samochodzie
Tomka kierownica znajduje się nie po lewej, a po prawej stronie.
Zdecydowała się więc o to zapytać.
– Byłem
kilka lat w Londynie. Pracowałem. Wyjechałem zaraz po gimnazjum.
– Nie
masz specyficznego akcentu.
– Pewnie
dlatego, że go nie nabrałem. Pracowałem głównie z Polakami, a do
angielszczyzny mam uraz jeszcze z czasów podstawówki. Miałem
takiego nauczyciela, że z roku na rok ledwie zdawałem. Gnębił
mnie na wszystkie możliwe sposoby – wspomniał.
– Szkoda,
że masz barierę językową, bo to jednak bardzo powszechny język,
bywa przydatny.
– Jeśli
ty takowej bariery nie masz, to przy następnym wyjeździe przemycę
cię w walizce byś robiła mi za osobistą tłumaczkę.
Rozbawił
ją tym stwierdzeniem na tyle, że nie potrafiła przestać się
uśmiechać. Gdzieś nagle zniknęła cała bariera, którą do niego
odczuwała od samego początku. Poczuła się, jakby znali się co
najmniej kilka miesięcy i byli zdolni do tego, by spędzać z sobą
przyjemnie czas. Nagle uświadomiła sobie, że ciągle stoją pod
blokiem, w którym mieszkała Agata.
– Czemu
stoimy?
– Bo
szofer nie wie dokąd ma jechać – odpowiedział i niewinnie
rozłożył ręce na boki, wzruszając przy tym ramionami.
– Przepraszam,
nie traktuję cię jak szofera i oddam ci za paliwo, tylko...
– Przecież
mi zupełnie nie o to chodziło! – przerwał jej szybko, nieco się
przy tym unosząc, ale jego oczy i usta zdawały się ciągle
uśmiechać. – Chcę tylko podstępem wymóc na tobie byś podała
mi pełny adres, a nie jedynie nazwę ulicy.
– A
dlaczego to tak? – Rzuciła mu podejrzliwe spojrzenie.
– A
niespodzianka. – Sparodiował jej gest i odpalił silnik. – Dokąd
waćpanna sobie życzy?
– Staszica.
– A
dalej?
– Co
dalej?
– Staszica
ile przez ile?
– Cztery
i bez przez, jedynie B – zdecydowała się na szczerość i zajęła
zapinaniem pasów.
Zacinały
się, więc jej w tym pomógł, nieco zahaczając przy tym o jej
nagie udo, gdyż krótka, czerwona tunika, którą miała na sobie,
mocno się podwinęła, odsłaniając przy tym niemal połowę
pośladków, niczym nieosłoniętych, bo ich właścicielka tej nocy
zdecydowała się na przywdzianie skąpej bielizny, złożonej z
kilku sznurków na krzyż.
Tomek
nieco speszył się dotykiem. Zdaniem Pauliny wyglądało to tak,
jakby był prawiczkiem, albo jedynie się na takiego zgrywał.
Zdecydowała się jednak nieco opuścić tunikę ku dołowi, by go
nie wodzić na pokuszenie.
Niecałe
osiem minut później zajechali już pod dwupiętrowy domek, który
miasto przerobiło na cztery dwupokojowe mieszkania i miało to
miejsce lata temu. Były to czasy tak odległe, że Paulina nawet ich
nie pamiętała, a znała je jedynie z opowieści matki. To w tym
domu zmarł jej ojciec. Kopnął go prąd, kiedy starał się
naprawić elektrykę.
Dziewczyna
zdecydowała się pożegnać z nowym kolegą bardziej po
przyjacielski niżeli oficjalnie, dlatego też musnęła go w
policzek, a nie jedynie podała mu dłoń. Po tym geście, widząc
jego zaskoczoną minę, jednak szybko wyszła z samochodu i
czmychnęła na wąską klatkę schodową, kierując się na pierwsze
piętro.
Szpilki
trzymała w dłoniach, by ich stukotem nie zbudzić matki i małego
Bartusia oraz, przy okazji też, nie zdenerwować sąsiadów. Nie
trudziła się nawet ze zdjęciem wszystkich ubrań. Zrzuciła z
siebie jedynie kurtkę i pozbyła się stanika. W stringach i tunice
położyła się do łóżka. Zasnęła szybko, bez żalu i płaczu
do poduszki. Następnego dnia także nie odczuwała braku Norberta.
Wtedy właśnie uświadomiła sobie, że to z pewnością nie było
to, skoro ona po rozstaniu nawet nie jest zdolna do tego by cierpieć.
Najwidoczniej Norbert nie był "tym" i już.
OdpowiedzUsuńTomek jest naprawdę bardzo miły i sprawia wrażenie wartego zaufania. Zastanawiam się czy Norbert w jakikolwiek sposób zareaguje na wieść o tym, że jego dawny kumpel interesuje się jego byłą dziewczyną. No bo ewidentnie się interesuje :-)
Twoja opinia o Tomku, to takie "ocenianie książki po okładce". Zapewniam cię, że on jeszcze pokaże rogi.
UsuńA Norbert faktycznie, nie był po prostu tym :)
Dalej lubię Tomka. Wydaje się być naprawdę fajnym facetem, więc coś z nim nie tak być musi. Dziwi mnie, że Paula się tak szybko otworzyła, ale w sumie, ten Tomek to budzi zaufanie. Może nie wielkie, ale na tyle, żeby pogadać normalnie, to tak.
OdpowiedzUsuńPaula długo z Norbertem była, ale sama stwierdziła, że to jednak nie było to, skoro spłynął po niej jak po kaczce. Ciekawe jak Norbert po zachowaniu w klubie będzie ćwierkał, bo że przyjdzie z podkulonym ogonem, to jestem pewna.
Jest za fajny? Jak w ogóle można być za fajnym :O ? Dobra, rozumiem, że przez to jest zwyczajnie podejrzany.
UsuńPrzyjść przyjdzie, ale czy z podkulonym?
Faktycznie Paulinie i Tomkowi rozmawiało się dość swobodnie. Przerzucali się żartami i myślę, że coś między nimi zaiskrzyło. Chociaż… coś mi się zdaje, że on tylko zgrywał takiego speszonego :P
OdpowiedzUsuńCztery lata? To niesamowite, że tyle czasu może się rozpaść w jednej chwili. Ale dziewczyna wcale nie sprawia wrażenia załamanej. To chyba oznacza, że ich związek już dawno się wypalił, a byli ze sobą z przyzwyczajenia.
Ależ ty jesteś podejrzliwa odnośnie pana Tomasza...
UsuńTo niesamowite i przykre zarazem, że wszystko się może rozpaść w jednej chwili. Tu, w tym opowiadaniu sytuacja ma miejsce po czterech latach związku, ale z życia znam sytuacje, gdy rozstawały się małżeństwa z dnia na dzień, po kilkunastu latach stażu, mający dzieci, wspólne kredyty, plany na przyszłość, a nawet rozpoczętą budowę domu... to jest straszne i też znam sytuacje, gdy np facet rozpaczał, a kobieta miała to w nosie, lub ona rozpaczała, a on się cieszył i już bawił z innymi. I wszystko z dnia na dzień.
Ciężko mi wyobrazić sobie to, że jesteś z kimś 4 lata i nie czujesz zbytnio żalu, że tej osoby już nie ma...
OdpowiedzUsuńOk, krzyknęła mu w klubie w twarz, że zrywa, zareagowała niby pod wpływem emocji, ale musiało coś w niej już wcześniej siedzieć i alkohol sprawił pewno, że poczuła się odważniejsza. Może nigdy nie była z nim szczęśliwa. Z resztą, gdy w życiu kobiety pojawia się inny mężczyzna, łatwiej zapomnieć. :)
Nigdy nie oceniam nikogo zbyt pochopnie, o Tomku więc za dużo nie powiem. Nieśmiały to on jednak nie jest, ale to dobrze. Bezczelny też się nie wydaje. Coś musi być na rzeczy. Za idealne to jest. Boże, mój pesymizm. Dokąd on mnie zaprowadzi?
Postanawiam poprawę i teraz będę dawać komentarz co dwa lub przy dobrych wiatrach po każdym przeczytanym rozdziale. :D
Ludzie potrafią być z sobą naście lat, być małżeństwem, mieć wspólny dom, dzieci, psa i kota, i rozstać się tak po prostu, ot tak, z dnia na dzień. I uwierz, że czasami jedna strona rozpacza, a druga traktuje to tak, jakby tamten rozdział życia był zamknięty i nawet się do własnych dzieci potrafi nie odzywać. O ile rozstawali się tak ludzie, którym się nie układało, to mnie nigdy jakoś szczególnie nie dziwiło, ale znam sytuacje udanych związków, bardzo normalnych, gdy ona lub on, nagle rzucał "to nie to, wyprowadzam się, radź sobie sam/sama".
UsuńA ja szczerze jestem przeciwnikiem takiego leczenia ran, by szybko na miejsce zerwanego związku, wskakiwać w nowy związek. To prawie nigdy się nie udaje.
A bo ja wiem? Pewnie do samego piekła xD
Wszyscy tak chwalą Tomusia, to ja się muszę czepić, co on taki zasadniczy, phi, niech nie pali bo się pomarszczy jak przeterminowana pomarańcza, dopiero co poznał dziewczynę, jeszcze nic tak na prawdę o niej nie wie, a już próbuje postawić na swoim, czyżby apodyktyczny rządziciel? Może to będzie ta jego wada, no bo przecież musi jakąś mieć, nie może być ideałem, bo ideałów wszak na świecie nie ma. Bo jak na razie to oprócz tego tekstu o paleniu to wszystko na plus muszę mu zapisać, podwiózł dziewczyny, poczekał na Paulinę, żeby nie musiała sama wracać.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się dlaczego Paulina była tak długo z Norbertem, cztery lata to dosyć dużo, a ona nawet nie rozpacza po tym rozstaniu, jakby nic tak na prawdę dla niej nie znaczył. Może się mylę, ale wydaje mi się, że tam między nimi nie było jakiegoś głębokiego uczucia, że się do siebie przyzwyczaili i tak ze sobą tyle czasu trwali.
Nie ma co, masz rację, Tomek to potrafi prawić komplementy nowo poznanej dziewczynie. Ten o pomarszczonej pomarańczy był szczególnie na miejscu i trafiony.
UsuńOna nie rozpacza po czteroletnim związku, gdy się już zakończył, a są na świecie też ludzie co nie rozpaczają po małżeństwach, trwających kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat.
Pan Tomasz robi się co raz śmielszy i zasadniczy. W sumie to dobrze, mówi, zamiast owijać w bawełnę. I leci na Paulinę, czego nie dało się nie zauważyć. Chyba nawet czuję się już pewniejszy.
OdpowiedzUsuńJeśli Paulina nie rozpacza za Norbertem ani nie okazuję przed sobą (tym bardziej) emocji, znaczy to, że nie czuła nic do niego szczególnego. Być może nie zaangażowała się na tyle, by pokochać, tylko przywiązała się. Czasami myśli się, że życie jest znośniejsze i zabawniejsze, kiedy ma się kogoś u boku.
Myślę, że niektóre kobiety lubią takich co mówią prosto z mostu, zamiast owijać w bawełnę. To daje takie złudzenie, że mężczyzna ten jest szczery, silny, ma własne zdanie i kojarzy się męsko, dorośle, dojrzale, czyli tak jak nie kojarzą się dzisiaj mężczyźni w większości.
UsuńCzasami właśnie się tak złudnie myśli.
Ja tam nie mam nic do tego, że Tomasz wyraża swoje zdanie i jest w tym szczery, a nie ukrywa swoje poglądy. Najgorzej jest udawać, tak więc za to ma plusa. Coś jednak sprawia, że przebiega mnie dreszcz gdy on się odzywa. Mam wrażenie, że z nim coś jest nie tak i to bardzo nie tak. Lubię za to Paulinę, jest taka zwyczajna, taka nic nadzwyczajnego, taka... normalna, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Ona ani się nie wywyższa, ani specjalnie na swój los nie narzeka. Jest przeciętna, podoba mi się taka bohaterka.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że lepiej mówić to co się myśli, starając się to delikatnie ubrać w słowa, niż np słodzić kłamstwami.
Usuń