środa, 18 stycznia 2017

Paulina – część 16

Zdecydowane „tak”

W tydzień po rozpoczęciu jesieni Natalia pokłóciła się z matką i babką swojego partnera. Mało brakowało, a pokłóciłaby się także z nim. Mężczyzna jednak, jej zdaniem, dokonał właściwego wyboru i zdecydował się na to, by spakować najpotrzebniejsze rzeczy i przyjechać z nią do jej rodzinnego domu. Jak nietrudno się domyślić, Paulina wcale nie była z tego powodu zadowolona.
Tomasz akurat brał prowizoryczny prysznic, bez użycia słuchawki prysznicowej i deszczownicy, bo w takie rzeczy jeszcze nie zostało wyposażone jego mieszkanie, gdy Paulina żaliła mu się na swoich bliskich.
Blondynka siedziała na toalecie i zajęta była goleniem nóg. Tomasz natomiast opłukiwał swoje nagie ciało przy użyciu plastikowej miski, w której znajdowała się o wiele za gorąca woda. Para unosiła się w całej łazience.
Przez tą idiotkę musiałam wprowadzić się do pokoju matki, bo ona sobie mieszka z dzieckiem i Michasiem.
No, ale... jakby tak na to spojrzeć inaczej, z tej lepszej strony, to wcześniej miałaś na głowie ją i Bartka, a tak masz tylko matkę. – Uśmiechnął się, a ona w odpowiedzi rzuciła w niego kolorowym ręcznikiem.
Teraz mam na głowie bałaganiarskiego Bartka i pedantyczną matkę.
To odsyłaj gówniarza do tamtego pokoju, niech Natalia się nim zajmuje.
Paula spojrzała na Tomka z oburzeniem.
Mężczyzna wyszedł z kabiny prysznicowej i owinął na około bioder świeżym, suchym ręcznikiem.
Albo mam lepszy pomysł – powiedział nagle, zbliżając się do niej na tyle blisko, by móc musnąć w czubek głowy. – Wprowadź się do mnie. W końcu i tak bywasz tu ostatnio częściej niż w domu. Nawet pomagałaś mi malować. Masz tu jeszcze trochę farby. – Dotknął kciukiem jej policzka.
Od razu wstała i zaczęła przeglądać się w stojącym, wysokim na ponad dwa metry, lustrze w złotej ramie.
Tomek stanął za nią i sięgnął do wiązania białego ręcznika, który trzymał jej się na piersiach.
Jesteś piękna – stwierdził, obnażając ją przy okazji.
A ty zarosłeś – odparła, odwracając się w jego stronę i poklepując po lewym policzku. – Włosy też masz jakieś nie takie. – Zaczęła zaczesywać je do tyłu. Odczuwała przy tym jak bardzo były mokre.
Obiecuję odwiedzić fryzjera. – Bez ceregieli przerzucił ją przez ramię i wniósł do sypialni, pomimo tego, że usiłowała się wyrwać, uderzając dłońmi o jego plecy i poruszając nogami, które zresztą bardzo szybko obezwładnił.
Dziewczyna wylądowała na środku dużego łóżka, którego brzegi i zagłowię były tapicerowane, miękkie i delikatne w dotyku. Pościel na nim była taka jaką wybrała i dzień wcześniej dała ją Tomkowi na prezent, mówiąc, że to skromny upominek na nowe mieszkanie. Trafiła nią kolorystycznie w brązy, beże i fiolety, gdyż farbami, tapetami i dodatkami w takich kolorach zostały pokryte wszystkie cztery ściany.
Paulina była już bliska zapomnieniu się, a to wcale nie było takie trudne, gdy ktoś całował w najintymniejszą część jej ciała i robił to całkiem dobrze, sprawnie, kiedy trzeba to delikatnie, a kiedy indziej intensywnie. Nagle jednak Tomek zadał jej pewne pytanie, dotyczyło ono potencjalnej ciąży.
Nie robiłam jeszcze testu – odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Dlaczego?
Jakoś nie miałam do tego głowy. – Wzruszyła ramionami, jakby to nic nie znaczyło. W rzeczywistości jednak obawiała się, że jej bajka dobiegnie końca w chwili, gdy kawałek plastiku pokaże dwie czerwone kreski.
Bordych nie chciał dziecka, widziała to w jego oczach wtedy, gdy uświadomiła go, że ten raz się nie zabezpieczyli. Teraz także nie wyglądał na takiego, który oczekiwałby dobrej nowiny i wyczekiwał bycia ojcem.
Jak nie miałaś do tego głowy!? – uniósł się, wstał z kolan, którymi wcześniej spoczywał na miękkiej pościeli i poprawił ręcznik, by ten nie spadł z jego bioder.
Nie po drodze mi było do apteki, dobra?
Okay – odpowiedział po dłuższej chwili. – Mnie było po drodze – dodał, zmierzając w stronę nowoczesnej, fioletowo-beżowej komody zrobionej na wysoki połysk. Wyjął z górnej szuflady zapakowany test ciążowy i rzucił go na łóżko, nieopodal Pauliny.
Teraz?
Nie, w grudniu, popołudniu, ale za rok – zadrwił. – Zrozum, że ja wolę wiedzieć, jakoś się przygotować...
Do zwinięcia żagli? – zapytała go wprost. Wstała z łóżka, wzięła z sobą test i ruszyła w stronę łazienki.
Niespodziewanie Tomek pochwycił ją za nadgarstek i delikatnie szarpnął.
Jakie zwijanie żagli? – postanowił dopytać. – Ja się nigdzie nie wybieram. Wiem, że może nie zachowałem się super, gdy mi wspomniałaś, że to możliwe, że możesz być w ciąży, ale to niczego między nami nie zmienia – stwierdził, stając przez nią, a kciukami zaczął czynić okręgi na jej kłykciach w celu uspokojenia. – Czy to dziecko będzie, czy go nie będzie, ono ani nas nie scali, ani nas nie rozłączy. Poza tym chciałbym kiedyś byśmy mieli dziecko, ale kiedyś, za jakieś dwa lata, po ślubie, jednak jeśli to zdarzy się wcześniej, to trudno, jakoś razem damy radę.
Paulina nie należała do osób, które z byle powodu się wzruszają. Tym razem jednak nie dała rady samej siebie opanować i początkowo tylko kilka łez stoczyło się po jej policzku. Jednak kiedy Tomasz zdziwiony zapytał Co ty? Płaczesz? i przygarnął ją do siebie, mocno przytulając, to wszystkie tamy puściły, a łez pojawiło się więcej.
W tamtej chwili Paula pomyślała, że może to całe bycie młodą matką, nie byłoby aż takie złe, bo w końcu miała przy swoim boku odpowiedzialnego mężczyznę, który dałby radę stanąć na wysokości zadania i zadbać o nią oraz o dziecko. Blondynka już pogodziła się z losem, że test może pokazać dwie kreski, bo nawet miesiączka jej się spóźniała i to o ładnych kilka tygodni. Wszystko jednak okazało się być spowodowane stresem. Na kawałku plastiku pokazała się jedna kreska, a dziewczyna poczuła dziwny i niezrozumiały żal. Nawet kilka dni przez to była nie w humorze, ale w końcu sama doszła do wniosku, że to by było za wcześnie dla nich obojga, że dobrze będzie, gdy jakiś czas pobędą sami, we dwoje.
Między Pauliną a Tomaszem nic się nie zmieniło. Mężczyzna nadal często odbierał ją z pracy i odwoził do domu. Wpadał do jej rodziny na kolacje, a sam dostarczał im kawę i rogaliki na śniadanie. Nie zapominał także o czekoladzie na gorąco dla Bartusia, gdyż chłopiec kilkakrotnie wcześniej mu się upomniał, a raz nawet zalał łzami, że on niczego oprócz rogala nie dostał. Wszystko było więc jak dawniej, z tą różnicą, że Paulina często u Tomka nocowała, zwłaszcza w weekendy, gdy oboje poświęcali czas wolny na remont jego mieszkania, a to wiązało się ze wspólnym jeżdżeniem po sklepach z farbami i takich meblowych, następnie ustawianiem tego wszystkiego, malowaniem ścian, ozdabianiem dodatkami.
Pewnego razu Tomasz odbierając Paulinę z pracy od razu zapowiedział, że nie jadą do żadnego Liroy Merlin, a za miasto, bo on ma ochotę pooddychać świeżym powietrzem.
Dziewczyna przystała na jego propozycję, choć spojrzała się na niego dziwnie, jakby zupełnie nie rozumiała i nie podzielała jego ochoty. W końcu, gdy dojechali na miejsce, usiadła na masce i przyjrzała się miastu, które widoczne było na dole i nieco w oddali. Spodobało jej się.
Dokąd chciałabyś pojechać? – zapytał nagle, wciskając zmarznięte dłonie do kieszeni. Wcześniej ofiarował dziewczynie swoją wiosenną kurtkę.
W jakim sensie?
Ateny? Paryż? Póki co byliśmy tylko w Szwecji i myślę, że należy nam się jakiś zimowy urlop.
Masz wydatki...
Tak, tak, wiem, ale nie chcę teraz kończyć... nawet nie chcę zaczynać remontu tego ostatniego pokoju. Zamiast tego wolę urlop. Połaźmy jutro po biurach podróży, może znajdziemy jakąś ciekawą ofertę.
Jeśli chcesz – przytaknęła, jednak wcale nie było jej na rękę szastanie nieswoimi pieniędzmi, choć Tomasz zawsze powtarzał, że przecież nie planują rozstania, tak więc to wszystko co teraz należy do niego, będzie należało także do niej i to aż do grobowej deski.
Bordych zdecydował się na przyciągnięcie Pauli do siebie i rozpoczęciu tego co oboje bardzo lubili, było to oczywiście wymienianie śliny, wzajemne uśmiechanie się do siebie i prawienie sobie komplementów.
Zimno ci – stwierdziła, bo poczuła jak drżą mu ręce oraz jak zimny jest jego brzuch, gdy wsunęła dłoń pod fiołkową koszulę i białą podkoszulkę.
Chciała oddać kurtkę, która zarzucona była na jej ramiona, ale on jej zabronił. Poprawił ubranie, tak by dobrze na niej leżało i podał kluczyki od samochodu.
Sprawdź bagażnik, powinienem tam mieć jeszcze jakąś bluzę – rozkazał.
Poczuła się dziwnie, że ma mu usługiwać. Uważała, że sam powinien się pofatygować, bo w końcu to jego samochód i to jemu było zimno, ale ponieważ, to ona miała na sobie jego kurtkę, zdecydowała się wypełnić rozkaz.
Ten jeden raz zrobię jak sobie życzysz – powiedziała oddalając się od niego.
Jeszcze nieraz zrobisz jak sobie zażyczę – szepnął tak cicho, że nie była w stanie tego usłyszeć.
Paulina otworzyła bagażnik i od razu zaczęła się uśmiechać. Balony we wszystkich kolorach tęczy zaczęły wylatywać z samochodu i wznosić się do nieba.
Łap tego największego! – krzyknął szybko Tomasz i stanął w odpowiedniej odległości, by w razie czego jej pomóc.
Udało jej się złapać sznurek balonu o jasnoczerwonym kolorze. Wpadła przy tym prosto w ramiona Tomka, gdyż manewr, który wykonała nie był prosty jeśli miało się na sobie wysokie buty. Chłopak jednak odpowiednio ją podtrzymał.
Uważaj – szepnął.
Jednak ona wcale nie słuchała jego upomnień. Wpatrzona była w pudełeczko, które przyczepione było do wstążki balonu. Szybko wzięła je w dłonie i zapytała:
Cholera, Tomek, co to jest?
Zaśmiała się, a on uśmiechnął skromnie.
Sama sprawdź – zachęcał.
Dobrze. – Ostrożnie, bardzo powoli, podniosła wieko i przyjrzała się złotemu pierścionkowi z jasnym, błękitnym oczkiem. – Nie wiem co ci powiedzieć – oznajmiła bardzo zmieszana. Co jakiś czas zerkała naprzemiennie to na biżuterię, to na chłopaka.
Może na początek, czy trafiłem w twój gust – podpowiedział.
Tak, ale..., ale...
Powiedz co czujesz. Czy tego chcesz?
Tak! – wykrzyknęła, sama będąc oszołomiona i zaskoczona tą odpowiedzią. Tak! wypowiedziała jednak zgodnie z sercem i uczuciami.
Potem rzuciła się chłopakowi na szyję, a on ostudził jej zapał, chcąc by z tradycji stała się zadość. Wyjął pierścionek z opakowania i padł przed miłością swojego życia na kolana, chcąc samodzielnie wsunąć biżuterię na jej serdeczny palec.
To za jakieś pół roku będziesz panią Bordych – zapowiedział, wstając i składając muśnięcie najpierw na jej czole, potem na czubku nosa, a następnie na ustach. Przy ustach zdecydował się zostać na dłużej.

2 komentarze:

  1. Nadrobiłam ostatnie rozdziały i wydaje mi się, że Paulina ostatecznie wpadła w sieć zastawioną przez Tomka. Na początku ich znajomości otwarcie mówiła, co jej się nie podoba i była gotowa się kłócić, a teraz fakt uderzenia jakoś rozszedł się po kościach. Oczywiście ona też zachowała się źle, wymierzając mu policzek. To mnie zmusiło do refleksji, że jak kobieta tak zrobi to wszystko ok, wyraz siły, a jak facet to już brutal. A jednak Tomek wyraźnie ją sprowokował, cały czas ją kontroluje i ogranicza, a Paulinie... zdaje się to już nie przeszkadzać. Naprawdę się zakochała. Gdy chłopak wyjechał, odchodziła od zmysłów, a przecież rozstali się zaraz po tym uderzeniu.
    I teraz jeszcze te oświadczyny... Ładny pomysł, nie powiem, romantyczny i oryginalny. A jednak dziewczyna prawie w ogóle się nie zastanowiła, nie miała żadnych wątpliwości, a przecież jej związek z Tomkiem nie zawsze był kolorowy. Przeczuwam, że powiedzenie "tak" okaże się błędem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziała tak w chwili euforii. Wątpliwości jednak się pojawią.

      Usuń